niedziela, 8 listopada 2015

Nie chce mi się...

Jak zresztą można zauważyć, nie chce mi się tutaj pisać... To nie znaczy, że nic się nie dzieje, wręcz przeciwnie, dość zapracowana jestem, ale jakoś tak... nie mam weny... ani ochoty pisać właściwie dla nikogo lub bardzo niewielkiej grupy osób, która tutaj zagląda... Nie likwiduję bloga, może jak przeżyję/odkryję/spotka mnie coś ważnego, to się tutaj podzielę :) Ale nie tak często jak kiedyś. Jak kogoś interesuje, to może zaglądać na mojego bloga robótkowego, tam jestem częściej: szydelko-haft.blogspot.com

Na koniec pochwalę się, że 3 listopada obroniłam licencjat kanoniczny z teologii pastoralnej, więc mogę się podpisywać mgr-lic :) Wtajemniczeni w specyfikę studiów teologicznych wiedzą, o co chodzi :)

Na razie, tyle, pa! :) 

piątek, 3 lipca 2015

Proboszczowska rada na...

... problemy żołądkowe :) Od wczoraj jakoś źle się czuję, nie mam apetytu, zimno mi, tak mnie muli w żołądku.. ale nie mam żadnych rewelacji typowych dla tzw. grypy żołądkowej. Miałam dzisiaj jechać do spowiedzi i zabrać mamę (ze względu na problemy z nogami mama nie spowiada się przy konfesjonale, bo nie może uklęknąć), ale nie czułam się na siłach. Jednak musiałam pojechać do proboszcza, bo zwykle mu dostarczamy "płody rolne" - worek ziemniaków, jakąś pietruszkę, sałatę, takie z własnej uprawy. Pojechałam, a mama do niego mówi, że ja dzisiaj nie do życia, bo żołądek... A proboszcz na to:
- Setkę sobie wypij. Żołądkowej gorzkiej.
?????? Omal się nie przewróciłam :) On tak całkiem poważnie, mówi do mnie, że od razu jak wrócę, i przed snem jeszcze jedną. "Masz pozwolenie władzy duchownej". Hehehe :) Tego bym się nie spodziewała :)

Posłuchałam rady... (chociaż brat miał tylko jakąś żubrówkę czy coś).

środa, 1 lipca 2015

Wakacyjne zakupy

Dzisiaj odczułam, że zaczęły się wakacje. Wstałam wczesnym rankiem (10.00), wypiłam kawę na świeżym powietrzu, wyczyściłam basen, obierałam porzeczki... A po południu pojechaliśmy na zakupy. Cieszę się jak dziecko z tego, co kupiłam :)

Wszystkiego po trochu - stary plecak mi się rozlatuje, a potrzebny mi jeszcze na dwa lata studiów, no i na jakieś wycieczki. Buty, takie do turystyki (z moimi krzywymi nogami?? ciekawe, co z tego wyjdzie...). Nowe zapięcie do roweru. No i strój kąpielowy :) Planuję dość aktywny wypoczynek :)

Chociaż i tak muszę się zmotywować do wysiłku intelektualnego - planuję napisać artykuł oraz uczyć się do egzaminu licencjackiego...

wtorek, 9 czerwca 2015

Zmęczenie...

... coraz bardziej mnie dopada. Po ośmiu latach pracy w szkole już wiem, że nie da się pracować bez wakacji. Wiem, że przeciwnicy zawodu nauczyciela będą się czepiać, ale ja z doświadczenia wiem, że długi wypoczynek jest niezbędny, abyśmy mogli efektywnie pracować. Inaczej to chyba dochodziłoby do rękoczynów.. wiem, co mówię.. jest kilku takich trzecioklasistów w gimnazjum, na których już po prostu nie mogę patrzeć, a w mojej wyobraźni pojawiają się bardzo niepedagogiczne sceny...

Poza tym jestem zmęczona sesją na studiach. Co prawda uwielbiam tę atmosferę, naprawdę lubię się uczyć, ale czasami po prostu natłok informacji na raz powoduje, że brakuje mi sił. Dziś zdałam dwa egzaminy, oczywiście na 5 :) Pozostał jeszcze jeden, bardzo trudny...

Trochę inny rodzaj zmęczenia wynika z mojego sobotniego wyjazdu. Byłam na Lednicy :) Tak "na spontana", w cztery osoby, prywatnym samochodem... Było super, wszystko bez problemu: komunia św., nałożenie rąk, spowiedź.. Nawet przeszliśmy przez Rybę :) Cóż, pocierpię trochę na bolące nogi... ale co tam, fajnie było :)

wtorek, 12 maja 2015

Bierzmowanie

Dziś ukoronowanie ciężkiej rocznej pracy - bierzmowanie trzech roczników moich uczniów - jakaś setka młodzieży... Wszystko się udało, a ja się w ogóle nie denerwowałam (przyzwyczajam się). Zresztą, ja lubię organizowanie takich uroczystości, o ile ks. mi się za bardzo nie wtrąca :) Dzisiaj też, właściwie bez żadnych zakłóceń, mimo niewielu prób wszyscy wiedzieli, kiedy wyjść, gdzie podejść itp. Nawet kwiatki dostałam:


niedziela, 19 kwietnia 2015

Weekendowe wycinanki

W zeszłym tygodniu byłam na warsztatach katechetycznych - robiliśmy pomoce dydaktyczne... Takie warsztaty odbyły się u nas siódmy raz, a ja strasznie żałuję, że dopiero teraz się zdecydowałam :) Robiliśmy bardzo fajne rzeczy - plansze, które się tak fajnie składa i przekłada... Tylko nie zdawałam sobie sprawy, że to taka ciężka praca :) Jak wyjeżdżałam w piątek z domu, to byłam obładowana brystolami, blokami, klejami i taśmami... Ale była niezła zabawa.

Kilka fotek:



czwartek, 9 kwietnia 2015

Sezon rowerowy

... czas zacząć. Nie ma nic lepszego na smutki i troski, niż trochę wysiłku fizycznego na świeżym powietrzu. Dzisiaj pół dnia w szkole wyglądałam przez okno i sprawdzałam, czy gałęzie okolicznych drzew nie bujają się za bardzo... o 14:20 wpadłam do domu, zjadłam obiad i wypadłam - na rower. Wreszcie dzisiaj udało mi się przejechać spory kawałek - 18 km w ciągu 1 godz 10 min. To jeszcze trochę za mało i za wolno, niż bym chciała, ale jak na moje krzywe nogi bez kondycji to już całkiem nieźle. Było bardzo przyjemnie, a dzisiaj jeszcze jadę na basen :)

wtorek, 7 kwietnia 2015

Konflikt tragiczny...

.... to taka sytuacja, kiedy żadne rozwiązanie nie jest dobre... Właśnie w takiej chwili jestem... Niestety, mniejsza liczba godzin w gimnazjum sprawia, że są problemy z etatami, dla mnie i współpracującego księdza. To z kolei stawia w niezręcznej sytuacji proboszcza, dyrekcję... Komuś coś trzeba zabrać... Proboszcz najpierw mówił, że dostanę całe gimn. i problem z głowy, ale... Ale "przełożeni" (czyli biskup) dał inne dyspozycje... krótko mówiąc: księża mają uczyć, i kropka. Proboszcz chce mnie ratować uzupełnianiem godzin w SP - tam jednak mam ogromny stres, ponieważ nie potrafię dojść do porozumienia z dyr... bardzo źle się tam czuję... Mogę odmówić, ale to spowoduje, że nie będę miała etatu...

Całe święta przeżyłam z tym ciężarem, nadal nie potrafię się z tym uporać... ja nie umiem uczyć dzieci...

wtorek, 10 marca 2015

Rekolekcje... x2

Dłuuugo mnie tu nie było...

Odkryłam swój podstawowy grzech główne: nieumiejętne gospodarowanie czasem. Właściwie to nic specjalnego nie zrobiłam, a tu już wieczór... i oczywiście siedzę do 1-wszej w nocy...

W gimn. jutro kończę rekolekcje - jak zwykle trochę zniesmaczona... Chociaż zacznę od pozytywów - sporo dzieciaków w kościele, coś między 1/3 a 1/2... jakieś 40% obecności - właściwie nieźle :) Ale niektórzy... masakra, gadają nawet na przeistoczeniu (!!!), co mnie wręcz zbulwersowało - słyszałam wyraźnie jakieś mamrotanie z tyłu kościoła, i to nie był szept...

Tyle o szkolnych, nie ma co opisywać...

W ferie byłam na rekolekcjach wyjazdowych z moją grupą parafialną. Tutaj JEST co opisywać :) Było cudownie, chociaż w najskromniejszym jak dotąd składzie (10 dziewcząt, jeden chłopak i ja). Świetne doświadczenia, cisza w czasie Namiotu Spotkania (gimnazjalistki wytrzymują godzinę bez rozmów!), niezwykłe odkrycia w czasie lektury Biblii: "reszta umarłych nie żyła" [Ap20,5, stare tłumaczenie św. Wojciecha], "Szymonie, chcę ci coś powiedzieć"...

A jakie były najważniejsze słowa, jakie padły na rekolekcjach?

JUTRO WSTAJEMY PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ :) :) :)

Kocham moje dzieci :)

czwartek, 12 lutego 2015

Po sesji...

Kolejna sesja egzaminacyjna na studiach doktoranckich za mną... Za szybko to idzie :) Coraz bardziej lubię atmosferę PWT, wspólne uczenie się przed egzaminami, zwłaszcza z ks. M. i ks. M :) Minę ks. Ł.: "O czym wy mówicie???" :) Przedrzeźnianie się - immolacja, hamartiologia - coooo?? Fajne uczucie, kiedy mówisz do kogoś "reinterpretacja modeli soteriologicznych wg Ratzingera" i ten ktoś nie patrzy na ciebie, jakbyś mówiła po chińsku... Szkoda tylko, że potrwa to jeszcze max. 2,5 roku...