piątek, 31 maja 2013

Lednica 2013 - i moje bardzo mieszane uczucia...

Po raz kolejny jadę z młodzieżą na Lednicę. Niestety, z jeszcze mniejszą ochotą niż w poprzednich latach... Nie dlatego, żebym uważała, że Lednica nie jest "fajna". Wręcz przeciwnie, jest świetna! Ale problem tkwi we mnie... Jestem niepełnosprawna, chodzenie sprawia mi problemy - szybko się męczę, bolą mnie nogi... A jeśli ktoś był na Lednicy, to wie, że nawet z najbliższego parkingu trzeba przejść jakieś 2 km, żeby dotrzeć na Pola... Nie przyznaję się przed uczniami do tego, jak duży jest to dla mnie problem - nie chcę, żeby mieli poczucie winy. O moich trudnościach wiedzą właściwie trzy osoby, w tym mój brat. Brat jedzie na Lednicę, dzięki temu mam jeden problem mniej - poniesie mój plecak. Ale nie chcę go nadmiernie obciążać, a prognozy pogody są bardzo niekorzystne - ma padać, nawet bardzo. Przydałoby się zabrać dodatkową bluzę, spodnie... Poza tym, dzieciaki się będą ruszać, skakać, tańczyć, to im zimno nie będzie. A ja?

Drugi powód niechęci do Lednicy - mój egoizm. Jak jadę z grupą, to się czuję strasznie osamotniona... Im więcej osób zabieram, tym bardziej jestem sama... Wiem, że to okropny tok myślenia :( Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia - przecież oni nie jadą tam dla mnie!! I nie mam prawa wymagać, żeby dotrzymywali mi towarzystwa!! A z drugiej strony - jechać 100 km po to, aby zmoknąć, zmarznąć i poczytać książkę? Ja już Lednicy duchowo jakoś specjalnie nie przeżywam, wyrosłam z tego.

Jednak nie wyobrażam sobie, żeby nie jechać. Może to zbyt egoistyczne, ale wiem, że jeżeli ja nie pojadę, to moje dzieci też nie, bo nie będą miały z kim. I wtedy to ja będę mieć poczucie winy...

Sorry za dzisiejsze narzekanie, ale zdołowały mnie prognozy pogody. Jak jest ciepło, to przynajmniej sobie na słoneczku poleżę, i nie muszę zabierać tak dużo rzeczy...

środa, 15 maja 2013

Udany zakup

Nie pamiętam, czy chwaliłam się już, że uczę się hiszpańskiego. Jeśli nie, robię to teraz :) Ten język bardzo mi się podoba, dlatego postanowiłam się go nauczyć, i robię to od niemal 6 lat, z przerwami. Uczę się sama, korzystam z jakiegoś samouczka, słownika, a w ubiegłym roku wymyśliłam sobie genialny sposób - oglądam telenowele - bez polskiego tłumaczenia. W końcu załapałam te wszechobecne zaimki :) Natomiast ostatnio zachciało mi się kupić książkę po hiszpańsku. Zaczęłam przeglądać sobie allegro i trafiłam na świetny przedmiot: Biblię po hiszpańsku!!!, używaną, ale jak dla mnie w dobrym stanie. Zresztą, skoro ktoś ją czytał, to chyba dobrze, nie?
Od poniedziałku jestem szczęśliwą czytelniczką hiszpańskiego wydania Biblii, w dodatku mogę sobie korzystać bez obaw, bo ma imprimatur :)

Tak wygląda:


sobota, 11 maja 2013

Lenistwo duchowe

Można chyba tak określić stan mojej duszy... ale nie o tym chciałam napisać.
Właśnie skończyłam czytać książkę pt. "Lenistwo duchowe: smutek uśpionej duszy", która to właśnie porusza problem "letniości" duchowej. Zgodnie z tym, co napisano na okładce, lenistwo duchowe to choroba, która prowadzi do śmierci. Oczywiście, chodzi o śmierć wewnętrzną, śmierć duchowej relacji z Bogiem. Autor, Francisco Fernandez - Carvajal to hiszpański duchowny katolicki, autor wielu książek. W tej książce odkrywa, skąd bierze się zniechęcenie, znużenie modlitwą, opór wobec pobożności i praktyk religijnych. Właściwie można by uznać, że nie ma tam nic odkrywczego: autor wskazuje, że zasadniczo główną przyczyną duchowego lenistwa jest grzech powszedni, drobne zaniedbania, niechęć do wysiłku. Może i nic nowego, ale czasem warto sobie o takich podstawowych sprawach przypomnieć. A jak znaleźć lekarstwo na tę chorobę? Znowu prosta recepta: rachunek sumienia (dokonywany w obecności Boga, a nie tylko samego siebie) i regularna spowiedź. Właśnie te proste środki mają prowadzić nas do odkrycia radości z tego, że Bóg nas kocha!

Choć trudno się do tego przyznać, sama też przeżywam pewien stan "letniości" duchowej. Brak mi zapału do modlitwy, lektury Słowa Bożego... wykonuję praktyki religijne powierzchownie i z przyzwyczajenia. Ta książka uświadomiła mi, że nie ma na co czekać, trzeba porządnie wziąć się za odnowienie swojego życia wewnętrznego. Zbliżający się wyjazd na Lednicę będzie dobrą do tego okazją :)