Dłuuugo mnie tu nie było...
Odkryłam swój podstawowy grzech główne: nieumiejętne gospodarowanie czasem. Właściwie to nic specjalnego nie zrobiłam, a tu już wieczór... i oczywiście siedzę do 1-wszej w nocy...
W gimn. jutro kończę rekolekcje - jak zwykle trochę zniesmaczona... Chociaż zacznę od pozytywów - sporo dzieciaków w kościele, coś między 1/3 a 1/2... jakieś 40% obecności - właściwie nieźle :) Ale niektórzy... masakra, gadają nawet na przeistoczeniu (!!!), co mnie wręcz zbulwersowało - słyszałam wyraźnie jakieś mamrotanie z tyłu kościoła, i to nie był szept...
Tyle o szkolnych, nie ma co opisywać...
W ferie byłam na rekolekcjach wyjazdowych z moją grupą parafialną. Tutaj JEST co opisywać :) Było cudownie, chociaż w najskromniejszym jak dotąd składzie (10 dziewcząt, jeden chłopak i ja). Świetne doświadczenia, cisza w czasie Namiotu Spotkania (gimnazjalistki wytrzymują godzinę bez rozmów!), niezwykłe odkrycia w czasie lektury Biblii: "reszta umarłych nie żyła" [Ap20,5, stare tłumaczenie św. Wojciecha], "Szymonie, chcę ci coś powiedzieć"...
A jakie były najważniejsze słowa, jakie padły na rekolekcjach?
JUTRO WSTAJEMY PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ :) :) :)
Kocham moje dzieci :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz