wtorek, 16 września 2014

Siatkówka w katechezie

Tak mi się przypomniało podczas oglądania meczu Polska - Brazylia. Ponieważ w brazylijskiej drużynie nie ma już Andre ani Ricardo, to nie mam dylematu, komu kibicować :)

W zeszłym roku szkolnym w jednej z 3 klas rozmawiamy o pokorze ("Błogosławieni cisi..."). I tak dyskutujemy, co to znaczy być pokornym. Czy mam się poniżać, zaprzeczać swoim zaletom, sukcesom? Pojawił się przykład uczennicy z tej klasy, Ady, która kilka dni wcześniej wygrała zawody powiatowe w biegach przełajowych.
- Cieszyłaś się?
- Tak.
- Czy to znaczy, że nie masz w sobie pokory?
-.....?

I tak potoczyła się rozmowa, na przykładzie sportowców. Pojawił się przykład Kamila Stocha, który nie wstydzi się przyznać do swojej wiary itp. W końcu formułujemy wnioski: Nie muszę wstydzić się swoich sukcesów, żeby być pokornym, ważne, że radość z mojego zwycięstwa nie krzywdzi, nie obraża przeciwników. Mam przecież prawo się cieszyć - pokora to prawda o sobie, a nie poniżanie siebie.
Na koniec uczniowie sami chcieli znaleźć jakiś przykład sportowca, który w swoich sukcesach nie jest pokorny. (W tej klasie dobrze się rozumiałyśmy z większością dziewczyn, podzielały moje sympatie sportowe). Padły dwa nazwiska skoczków narciarskich... Ale Ania skwitowała rozmowę jednym (genialnym) przykładem:
- Bernardo Rezende. 

I nawet nie było co komentować :)

P.S.
Bernardinho to trener brazylijskiej reprezentacji siatkówki - nie znoszę go, od czasu jak wywalił z kadry najlepszego rozgrywającego - Ricardo Garcię, (pokłócił się z nim o pieniądze z nagrody za MVP) a w jego miejsce wprowadził... swojego syna. I chociaż Brazylijczycy przegrali najważniejsze mecze: finały Ligi Światowej i Igrzysk Olimpijskich, to nadal jest trenerem kadry - od czasu, jak ja oglądam siatkówkę, czyli od 2003 roku.

środa, 10 września 2014

Osłabli w gorliwości...

W dzisiejszych nieszporach jest taka prośba:

"Wejrzyj na tych, którzy poświęcają się służbie dla braci, nie dopuść, aby osłabli w gorliwości wskutek niepowodzeń albo lekceważenia ze strony bliźnich"

Od razu skojarzyło mi się z pracą katechety... Czy nie zdarza się tak, że ktoś deprecjonuje naszą pracę? "Czego wy tam uczycie... e tam, religia, co tam jest trudnego?". Potrafię zrozumieć takie stanowisko osób niezwiązanych ze szkołą, ale ze strony nauczycieli? Por favor... Dzisiaj załatwiam tę sprawę z podręcznikiem dla przedszkola - tłumaczę wychowawczyni, że chcę taki a nie inny, że rodzice mają kupić i tyle. Wychowawczyni zapytała, czy to "taki podłużny" co mieli kiedyś. Ja mówię, że nie, bo się zmieniła podstawa programowa i musimy wybierać podręczniki zgodne z tą podstawą. Odpowiedź: "To wy macie podstawę programową?" Si, claro... nie, my tylko przychodzimy do przedszkolaków i mówimy: "patrzcie dzieci, tam jest bozia"...

No puedo creer....

niedziela, 7 września 2014

Co jest najgorsze w pracy w przedszkolu?

Los padres - rodzice :( Por que? Dlaczego? Ech... nie jestem asertywna, wcale. W tym roku nadal uzupełniam etat w przedszkolu. Jedną grupę mam nową - 5 latki, a drugą taką, której większa część chodziła do przedszkola w zeszłym roku i miała religię ze mną (5-6 latki). Podałam nauczycielkom informację, jaki trzeba kupić podręcznik. Wczoraj dostałam SMS-a od wychowawczyni tej drugiej grupy, że rodzice na zebraniu nie zgodzili się (???? a ktoś ich pytał o zdanie?), żeby dzieci miały ten sam podręcznik, co w zeszłym roku, i proszą, żebym wybrała inny. Que? Od kiedy rodzice decydują o podręczniku do religii? Por favor.... Szkoda, że w mojej diecezji mamy dowolność wyboru, bo inaczej powiedziałabym, że biskup nie pozwala na inny... Wiem, że przesadzam (estoy exagerando), ale trochę mnie to wkurzyło... Muszę szybko zdecydować się na inny podręcznik (bo nie mam ochoty na dyskusje z rodzicami), w dodatku będę musiała sobie ten podręcznik kupić (razem z metodycznym)... Tak trochę na złość wybrałam taki, który może być trudno dostać w księgarni... Ale skoro rodzicom się nie podoba to, co dobre, to niech się męczą. Ja chcę mieć porządne narzędzia pracy!! Y punto!