czwartek, 9 kwietnia 2015

Sezon rowerowy

... czas zacząć. Nie ma nic lepszego na smutki i troski, niż trochę wysiłku fizycznego na świeżym powietrzu. Dzisiaj pół dnia w szkole wyglądałam przez okno i sprawdzałam, czy gałęzie okolicznych drzew nie bujają się za bardzo... o 14:20 wpadłam do domu, zjadłam obiad i wypadłam - na rower. Wreszcie dzisiaj udało mi się przejechać spory kawałek - 18 km w ciągu 1 godz 10 min. To jeszcze trochę za mało i za wolno, niż bym chciała, ale jak na moje krzywe nogi bez kondycji to już całkiem nieźle. Było bardzo przyjemnie, a dzisiaj jeszcze jadę na basen :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz