sobota, 30 sierpnia 2014

W poszukiwaniu pomysłu na pierwszą lekcję...

Pojutrze kolejny rok szkolny... znowu mam pierwsze klasy, trzeba przyzwyczaić się do pracy z nowymi dziećmi, nauczyć ich imion...

Mam problem: jak przeprowadzić pierwszą lekcję w nowej klasie, żeby była taka naprawdę udana? Wykład pt.: "O czym będziemy się uczyć na religii w kl. I" sprawia, że uczniowie zniechęcają się już na pierwszej katechezie. Dotychczas na pierwszej lekcji mówiłam o PSO, przedstawiałam wymagania, mówiłam trochę o sobie, opowiadałam, jak będą wyglądać lekcje... Chciałabym coś zmienić... Jasne, że sprawy organizacyjne muszą być wspomniane, ale...

Myślę o takiej lekcji "w stylu Hitchcocka" - najpierw trzęsienie ziemi, a później napięcie wzrasta :)
Jak wstrząsnąć uczniami na pierwszej lekcji?
Jakie są Wasze pomysły na pierwszą katechezę? Proszę o sugestie :)

Dla sympatyków hiszpańskiego:

Padre neustro, que estas en el cielo
sanctificado sea Tu Nombre
venga a nosotros Tu reino
hagase Tu voluntad en la tierra como en el cielo
danos hoy nuestro pan de cada dia
perdona nuestras ofendas
como tambien nosotros perdonamos
a los que nos ofenden
no nos dejes caer en la tentacion
y libranos del mal
Amen

czwartek, 28 sierpnia 2014

Po wakacjach

Afro mnie motywuje do pisania :) W sumie to w wakacje jakoś nie miałam weny na pisanie na katechetycznym blogu. Więcej mojej aktywności na robótkowym: Wśród robótek.

Jak spędziłam wakacje?

1) Remont. Chcę się usamodzielnić :) czyli powoli tworzę swoje mieszkanie, w miejscu, gdzie kiedyś mój brat miał garaż. Na razie stanęło na tym, że mam ogrzewanie (jeszcze bez grzejników), wodę, posadzkę, okna i drzwi. Parapety do zamontowania. Czekam na elektryka.

2) Wyszywanie - moje hobby. Efekty na drugim blogu.

3) Hiszpański. Mam bzika na punkcie tego języka, chcę się go nauczyć!!! Mam na to swój sposób - piosenki, filmy i telenowele, oczywiście w oryginale (najlepiej meksykańskie). W związku z tym przez całe wakacje zarywałam noce, chodząc spać ok. 4.00 nad ranem, oglądając telenowele po hiszpańsku. Efekt? Dwie telenowele obejrzane w całości po hiszpańsku, z czego jedna trzykrotnie :) A teraz zaczynam serial historyczny "Gritos de muerte y libertad" dot. meksykańskich walk o niepodległość. Może to i śmieszny sposób, ale dla mnie skuteczny. Mogłabym w tej chwili pisać to po hiszpańsku bez większych trudności. Oglądanie telenowel + jednoczesne uczenie się słówek i robienie ćwiczeń gramatycznych to dla mnie najskuteczniejsza metoda (el mas effectiva). Entonces, podemos hablar y escribir en espanol, si lo quieren. Yo prefiero. :)
W końcu nauczyłam się końcówek do Preterito indefinido i imperfecto, oraz opanowałam tryb rozkazujący, włącznie z nieregularnymi czasownikami.

4) Niewiele ruszyło w sprawie doktoratu. Wymówka? Biblioteka WSD nieczynna w wakacje.

5) Złożony wniosek o postępowanie egzaminacyjne na mianowanego.

6) Wyjazd do Karpacza w ramach prezentu dla rodziców na ich 30 rocznicę ślubu.

7) Trochę jeżdżenia rowerem - mniej, niż bym chciała, żeby było. Pielgrzymka rowerowa niestety beze mnie - kwestie zdrowotne.

Jutro do pracy. Rada w gimn - tu ok. Niestety, nadal przedszkole i stresujące kontakty z dyr. przedszkola.

Liczę na to, że od września trochę częściej tu będę zaglądać.

Hasta pronto :)