sobota, 4 stycznia 2014

Początek roku...

... jest pełen pracy :) 2 stycznia już wróciłam do pracy, chociaż bardzo mi się nie chciało... Od rana nakrzyczałam na 3c, a co, należy im się :) Potem jeszcze przedszkole, i znowu boli mnie gardło... W piątek nawet mi nieźle poszły lekcje, dzień szybko minął, a na 17.30 jechałam na spotkanie mojej grupy parafialnej. Moje dziewczyny na mnie "nakrzyczały" jeszcze w szkole: "Czemu w piątek po świętach nie było oazy?". No bez przesady, wolne było... Cieszę się, że tak tęsknią za spotkaniami, bo to znaczy, że to dla nich ważne. No i rekolekcje wyjazdowe... jeszcze nie mam nic przygotowane!! Mam nadzieję, że się wyrobię...

Dzisiaj byłam na spotkaniu opłatkowym dla katechetów. Przykra wiadomość - nasz biskup jest poważnie chory... gości mojego bloga proszę o modlitwę. Na spotkaniu zastępował go wikariusz generalny - ks. Latoń :) Uwielbiam go, niesamowicie życzliwy i otwarty kapłan. Wygłosił fantastyczne kazanie. Kiedy dzieliłam się z nim opłatkiem zapytał, co teraz robię (był moim wykładowcą filozofii na studiach). Kiedy się dowiedział, że studiuję, bardzo się ucieszył i powiedział, że z pewnością dam sobie radę. Bardzo mnie to podbudowało. Czyli muszę się zacząć pilnie uczyć, skoro tylu księży wierzy w moje możliwości :)

1 komentarz:

  1. Witam
    Jestem tu dopiero pierwszy raz ale na pewno nie ostatni ;) Bardzo ciekawy blog.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń