Ten post jest setnym w mojej "karierze". Jak można zobaczyć, w początkach byłam bardzo aktywna, potem mój zapał osłabł, a ostatnio wracam do częstszego pisania. Po prostu - mam większą motywację, bo ktoś to jednak czyta :)
Ostatnio niestety dokucza mi notoryczny brak czasu... Dużo pracy w szkole, bo zbliża się koniec półrocza, w przedszkolu ewaluacja zewnętrzna, u nas w gimn. spotkanie zespołu oceniania kształtującego... A ja się muszę uczyć!!! Wczoraj cały dzień (od 8.00 do 18.00) chodziłam po szkole z książką, ale nawet jej nie otwarłam... Mimo to... egzamin z teologii synodów i soborów K-ła (do 250r) zdałam na 5!!! Cóż, jeszcze cztery przede mną....
Z powyższych powodów niestety zaniedbałam moje rozważania nad niedzielnym czytaniem, mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę do tej praktyki.
Jeszcze jedna rzecz nieustannie nurtuje moje serce... To rekolekcje wyjazdowe dla mojej grupy parafialnej. Coś mało chętnych, na razie 11 osób... chciałabym, żeby było przynajmniej 15. Chociaż z drugiej strony, w tym roku będę miała niedobór animatorów, bo jedna dziewczyna ostatnio zrezygnowała z wyjazdu... Zamartwiałam się, bo nawet jeszcze nie miałam planu ani materiałów... Do ubiegłego czwartku :) Szymon wpadł na kawę, dwie godziny twórczej dyskusji (ale miał mega pomysły!!) i już ogólny zarys mamy! Cudnie! Teraz muszę to wszystko ogarnąć, co trzeba napisać, wydrukować i pokserować i możemy jechać!
Bardzo mi potrzebne te rekolekcje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz