Tytuł posta to temat pracy dla chętnych, jaką zadałam trzecioklasistom (gimn. oczywiście). Dostałam kilka prac, czekam jeszcze na kolejne. Całkiem nieźle poradzili sobie z tematem, chociaż bardziej chodziło mi o to, żeby zaczęli szukać informacji w rzetelnych źródłach (dokumenty Kościoła), a nie o to, aby jednoznacznie odpowiedzieli na pytanie. Ten temat zrealizuję również podczas lekcji, na zakończenie cyklu o wielkich religiach świata. Nie chcę tutaj tworzyć traktatu teologicznego na ten temat, można sobie poszukać informacji gdzie indziej. Opowiem o czymś innym.
Na potrzeby katechezy wymyśliłam sobie "przypowieść", metaforę, żeby wyjaśnić uczniom, jak to jest z tym zbawieniem:
Zbawienie jest jak zdobywanie szczytu góry. Możemy się tam dostać różnymi drogami. Mamy do dyspozycji kolejkę górską, z wygodnymi, ciepłymi wagonikami, z prowiantem, przewodnikiem itp. Możemy też wspinać się bez zabezpieczenia po stromej ścianie. Co wybierzemy?
Zbawienie w Kościele jest jak jazda kolejką - raczej bezpiecznie, nie zboczymy z trasy, nie zabłądzimy, przewodnik nam powie, gdzie usiąść, jak się zachowywać, żeby dotrzeć do celu. Możemy się posilić... Jeżeli człowiek nie jest członkiem Kościoła, to jego droga do zbawienia jest jak wspinaczka po stromej ścianie... Niebezpiecznie, duże prawdopodobieństwo upadku, pobłądzenia, opadnięcia z sił... Dotarcie na szczyt nie jest niemożliwe, ale dużo, dużo trudniejsze.
Dlatego: extra Ecclesiam nulla salus - poza Kościołem nie ma zbawienia. Kościół, z polecenia i ustanowienia Chrystusa jest jedyną drogą do zbawienia. To, że nie przekreśla innych oznacza, że nie stawia granic Bogu. Bóg zaplanował zbawienie za pomocą Kościoła i sakramentów, ale nie zamknął drogi do "nadzwyczajnego" sposobu. Ci, którzy bez własnej winy nie poznali Chrystusa (nie wiedzą, że można wjechać kolejką na szczyt) mogą być zbawieni, jeśli postępują zgodnie z sumieniem. Ale co z tymi, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucili tę drogę? Możemy tylko mieć nadzieję, że nie spadną z tej stromej ściany...
Jak myślicie, czy taki przykład będzie zrozumiały dla gimnazjalistów?
Cóż - wagonik to najłatwiejszy wybór. Wsiadasz i zdajesz się na innych. Chrześcijaństwo nie polega na wyborze tego, co NAJŁATWIEJSZE. Trzeba się natrudzić, by zdobyć szczyt! Trzeba iść w górę - po wyznaczonych szlakach. Pytać prawdziwych Przewodników o Drogę, nie przypadkowych turystów. Trzeba dać z siebie wiele! A i może pomóc tym, którzy wędrują utrudzeni na szlaku. Trzeba IŚĆ, a nie wsiadać w wygodny wagonik... Kocham góry i nieobce mi wędrówki, chociaż też mi się wydawało, że łatwiej będzie wagonikiem. Straciłam to, co najcenniejsze: delektowanie się widokami ukrytymi pomiędzy szlakami. Nie! Zdecydowanie wybrałabym wędrówkę :-)
OdpowiedzUsuńWybrałabyś wędrówkę? Czyli zbawienie poza Kościołem, bez sakramentów, Pisma św.? Powodzenia....
UsuńChyba nie zrozumiałaś mojej intencji... nie chodziło mi o stwierdzenie, że chrześcijaństwo to wybór tego, co najłatwiejsze. Chodzi o to, że łatwiej zostać zbawionym będąc chrześcijaninem, niż wyznawcą innej religii... Bo jeśli Twoja odpowiedź miałaby kontynuować moją myśl, to wniosek jest taki, że najprzyjemniejsze będzie wybranie każdej wiary, tylko nie chrześcijaństwa. "Trzeba IŚĆ, a nie wsiadać w wygodny wagonik..." W moim porównaniu znaczyłoby to: nie wchodź do Kościoła, tylko dąż do zbawienia po swojemu...
czyli WAGONIK to KOŚCIÓŁ? hmm... bardzo wygodny ten Kościół.. a jaki jest w rzeczywistości?
OdpowiedzUsuńNa potrzeby TYLKO tego porównania - tak, wagonik to Kościół. Nie chodziło mi o wygodę, tylko o fakt, że droga do zbawienia prowadząca przez Kościół jest pewna, daje pełnię środków do tego potrzebnych. Inne religie tego nie dają... Nie odpowiedziałaś na moje pytanie: wolisz dążyć do zbawienia bez pomocy Kościoła?
Usuńoczywiście, że nie - ale przykład sam w sobie, dla miłośników górskich wspinaczek - nie sprzeda się! Ja bym wolała wędrować :-D
UsuńCzyli, jak widać - warto skonfrontować pomysły. Coś, co dla mnie wydaje się zrozumiałe, niekoniecznie jest takie w oczach kogoś innego :)
UsuńDzisiaj przeczytała twoją wypowiedż szukając prostej odpowiedzi na zbawienie w innych religiach. Myślę że porównanie jest trafne i pozwolę sobie nie zgodzić się z afro, ponieważ jadąc wagonikiem mamy możliwość spotkania ludzi na swojej drodze którzy upewnią nas czy jedziemy we właściwą stronę, a wspinając się po stromym zboczu istnieje ryzyko że większość wybierze kolejkę bo wolą nie ryzykować i nie odpaść ze ściany.
OdpowiedzUsuń