piątek, 19 sierpnia 2011

Rowerem...

Korzystając z ostatnich dni wakacji wybrałam się dzisiaj na przejażdżkę rowerową. Co prawda sama, nikt się chętny do towarzystwa nie znalazł. Wspominałam, że lubię jeździć rowerem? Jeśli nie, to robię to teraz :) Lubię jeździć rowerem, bo przez ponad 20 lat mojego życia był to (oprócz autobusu) jedyny dostępny dla mnie środek lokomocji. Jeździłam do szkoły, do kościoła, na zakupy, potem dojeżdżałam na przystanek, żeby dojechać na uczelnię itp. Stąd - długie dystanse mi nie straszne. A że problemy ze zdrowiem sprawiają, że piesze wędrówki są dla mnie uciążliwe, to jeśli tylko mogę, to wsiadam na rower. Dzisiaj również zaplanowałam sobie małą przejażdżkę, ok.15 km. Taka pętla - wyjechałam z podwórka w lewo, objechałam kilka wiosek i wróciłam z drugiej strony. Najprzyjemniejszy etap wypadł (ok. 6 km.) ścieżką rowerową wzdłuż lasu - jak tam ślicznie pachniało, tym bardziej, że było po deszczu (i, jak się okazało, również przed). No właśnie... "trochę" zmokłam :) Ale i to było bardzo przyjemne. Gdyby nie to, że zerwał się dość silny wiatr, to pewnie jeszcze gdzieś bym pojechała.

Jazda na rowerze sprawia mi dużą przyjemność. Choć wobec rowerów jestem bardzo wymagająca... Teraz mam taki:

tyle, że z koszyczkiem przy  kierownicy. Rower dobry do jeżdżenia do pracy i po zakupy, ale trochę gorzej, jeśli chodzi o dłuższe dystanse, nie wspominając o jeżdżeniu w terenie, po lesie czy polnych drogach. Zastanawiam się nad kupnem drugiego, takiego właśnie do jazdy "terenowej", ale tak rower trochę kosztuje... A nie chcę typowego "górala", bo nie odpowiada mi taka mocno pochylona sylwetka jazdy. Z kolei na takim miejskim rowerze muszę się trzymać aż zbyt prosto. Chciałabym coś pośredniego, taki miejsko-górski rower... Ale jestem wybredna, nie? Najgorsze, że w ogóle się na tym nie znam, i nie wiem, czego szukać w sklepach. Zacznę się zastanawiać przed kolejnymi wakacjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz