piątek, 4 lutego 2011

Katechetka - zawód, powołanie czy szaleństwo?

Właśnie, co to znaczy być katechetką? Dlaczego się na to zdecydowałam? Nie umiem odpowiedzieć jednym zdaniem. To bardzo skomplikowana historia :)
Wiele rzeczy miało na to wpływ, ale to jednak dobra decyzja. Zawsze dobrze się uczyłam, jestem zdolna, nie miałam problemów z żadnym przedmiotem. W liceum namawiano mnie na anglistykę, na ekonomię, prawo..
. A ja właściwie nie wiedziałam, co chcę w życiu robić. Kiedyś, przeglądając jakiś informator o studiach natrafiłam na szkołę (chyba we Wrocławiu), która kształciła przyszłych katechetów. I to było olśnienie - teologia to jest to!!! Udałam się więc do mojego księdza proboszcza, żeby dowiedzieć się, czy w okolicy jest możliwość podjęcia takich studiów. No i udało się - po maturze złożyłam papiery do Instytutu Teologicznego Diecezji Kaliskiej i zaczęłam moją przygodę z teologią. Po zdobyciu tytułu licencjata dostałam pracę w gimnazjum na terenie mojej parafii, i pracuję tam już czwarty rok.W międzyczasie zostałam magistrem teologii :)
Ale nie o tym chciałam pisać. Ta praca to spełnienie moich marzeń. I nie tyle chodzi o to, co robię w szkole, ale bardziej o to, co poza nią.Już od czasów licealnych jeździłam na różnego rodzaju rekolekcje, na początku na oazy, później na rekolekcje dla dziewcząt u Sióstr zakonnych. I to właśnie były moje marzenia. Bardzo chciałam prowadzić jakąś parafialną grupę dla młodzieży, gdzie można by pogłębiać swoją wiarę i przy okazji być człowiekiem szczęśliwym i radosnym. I te marzenia się właśnie spełniają :) Praca daje mi coraz więcej radości. To niesamowite, jak młodzi ludzie zbliżają się do Boga, do Kościoła, odkrywają, że wiara może być czymś bardzo wartościowym w ich życiu. To jest najpiękniejsze w mojej pracy. Pewnie, że na 300 uczniów w gimnazjum znajdzie się może z 20 takich, ale czy Jezus nie umarłby nawet dla jednego człowieka? Wystarczy mi, że kilkoro uczniów coś zyska dzięki mojej pracy.
Jaki więc wniosek? Zawód "katechetka" to zawód dla odważnych. Ktoś, kto nie czuje powołania do tej pracy, będzie nieszczęśliwy. Ktoś, kto nie ma w sobie odrobiny szaleństwa, nie dotrze do młodzieży. Świat potrzebuje współczesnych "Bożych szaleńców" :)

2 komentarze:

  1. prawda, jestem salezjańską katechetką, ksiądz Bosko jest moim wzorem, pozdrawiam Cię z całego serca...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli o mnie chodzi, to nie trafiłam tu przypadkowo:) Mam 16 lat i właśnie stoję przed wyborem szkoły ponadgimnazjalnej. Oczywiście myślę też nad zawodem, jaki chciałabym w zyciu wykonywać. I tak mi przyszło do głowy, żeby być katechetką:)
    Hm.. Zawód katechety to na pewno ciekawa praca ale i trudna... Muszę się jeszcze dobrze zastanowić nad moją przyszłością:)

    Pozdrawiam serdecznie i zyczę siły do ewangelizacji! ><>

    OdpowiedzUsuń