Wrzesień jest w szkole zwykle bardzo pracowity... Trzeba się wdrożyć, trzeba sobie wypracować rytm dnia, tygodnia... Jakoś idzie :)
Pozytywy:
- całkiem niezłe pierwsze klasy w gimn. - nawet jakoś idzie, a szczególnie z 1c - fajna klasa 13 chłopaków + 6 dziewczyn, ale ogarnięci
- trochę lepiej w przedszkolu, zwłaszcza z grupą 5-ciolatków. W mieszanej (5-6) też obleci.
- dużo roboty z przygotowaniem do bierzmowania (102 kandydatów...), a proboszcz sporo przekłada na moje barki - ale ja to lubię :)
Negatywy:
- no nie mogę ujechać z obecną 3b... zostało ich w klasie 15 (!), a i tak są nie do przejścia... poddaję się... ja nie mam u nich żadnego posłuchu, po prostu chcę przetrwać...
- w mojej diecezji było spore zamieszanie w związku z deklaracjami udziału w religii, nawet w ogólnopolskich mediach było - na szczęście w mojej szkole jakoś bez bólu przeszło :)
A teraz październik... We wtorek jadę na studia - już tęskniłam :) Tylko jak ja się wytłumaczę z tego, że NIC nie zrobiłam z doktoratem przez wakacje? Trochę wstyd...
W oazie mam z młodzieżą trochę zamieszania. Jak zwykle na początku roku robimy kampanię reklamową, żeby zachęcić nowych członków. W tym roku "pomógł" proboszcz... Stwierdził, że mam zobowiązać wszystkich kandydatów do bierzmowania do obecności na przynajmniej jednym spotkaniu, ma być potwierdzone podpisem w dzienniczku. Mamy więc pełno "jednorazowych" gości, z miną męczenników i dzienniczkiem w garści... Ale może coś z tego wyjdzie... Jakby zostało z 7-8 osób, to by było super :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz