Po raz kolejny jadę z młodzieżą na Lednicę. Niestety, z jeszcze mniejszą ochotą niż w poprzednich latach... Nie dlatego, żebym uważała, że Lednica nie jest "fajna". Wręcz przeciwnie, jest świetna! Ale problem tkwi we mnie... Jestem niepełnosprawna, chodzenie sprawia mi problemy - szybko się męczę, bolą mnie nogi... A jeśli ktoś był na Lednicy, to wie, że nawet z najbliższego parkingu trzeba przejść jakieś 2 km, żeby dotrzeć na Pola... Nie przyznaję się przed uczniami do tego, jak duży jest to dla mnie problem - nie chcę, żeby mieli poczucie winy. O moich trudnościach wiedzą właściwie trzy osoby, w tym mój brat. Brat jedzie na Lednicę, dzięki temu mam jeden problem mniej - poniesie mój plecak. Ale nie chcę go nadmiernie obciążać, a prognozy pogody są bardzo niekorzystne - ma padać, nawet bardzo. Przydałoby się zabrać dodatkową bluzę, spodnie... Poza tym, dzieciaki się będą ruszać, skakać, tańczyć, to im zimno nie będzie. A ja?
Drugi powód niechęci do Lednicy - mój egoizm. Jak jadę z grupą, to się czuję strasznie osamotniona... Im więcej osób zabieram, tym bardziej jestem sama... Wiem, że to okropny tok myślenia :( Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia - przecież oni nie jadą tam dla mnie!! I nie mam prawa wymagać, żeby dotrzymywali mi towarzystwa!! A z drugiej strony - jechać 100 km po to, aby zmoknąć, zmarznąć i poczytać książkę? Ja już Lednicy duchowo jakoś specjalnie nie przeżywam, wyrosłam z tego.
Jednak nie wyobrażam sobie, żeby nie jechać. Może to zbyt egoistyczne, ale wiem, że jeżeli ja nie pojadę, to moje dzieci też nie, bo nie będą miały z kim. I wtedy to ja będę mieć poczucie winy...
Sorry za dzisiejsze narzekanie, ale zdołowały mnie prognozy pogody. Jak jest ciepło, to przynajmniej sobie na słoneczku poleżę, i nie muszę zabierać tak dużo rzeczy...
Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjak było? Zmarzłaś? jak młodzież?
Ciepełka slę
Dzięki :)
OdpowiedzUsuńNie zmarzłam, w tym roku na Koronkę do Miłosierdzia Bożego zaświeciło słoneczko, i utrzymało się ciepło do końca Mszy św. (dla odmiany, w zeszłym roku na Koronce lało, ale potem była tęcza).
Jeszcze nie zdążyłam się zebrać i napisać notki o wrażeniach.