Konklawe się zakończyło, zanim się na dobre rozpoczęło :) Oglądam sobie spokojnie jakiśtam serial, a ty nagle... biały dym! I to niecierpliwe oczekiwanie, zanim wreszcie papież ukaże się na balkonie... Jaki będzie? Kto nim będzie? I jakie przyjmie imię?
Moje przeczucia były słuszne -wybrano kard. Bergoglio z Argentyny - czyli"trafiłam" z Ameryką Południową. Natomiast zastanowiło mnie imię -Franciszek. Papieża Franciszka jeszcze nie było. Oczywiście, od razu nasuwa się skojarzenie ze św. Franciszkiem z Asyżu. Ja sobie pomyślałam, że skoro św. Franciszek pojawił się w czasie, kiedy Kościół przeżywał kryzys związany z gromadzeniem bogactw, wystawnym życiem, wtedy zaczął głosić powrót do ewangelicznej wartości ubóstwa. Może nowy papież będzie chciał zmienić "materialne"oblicze Kościoła? Poza tym, bardzo uderzyły mnie jego pierwsze słowa - prośba o modlitwę... Skłoniły mnie one do refleksji: czy ja modlę się za innych? Nie tylko za tych, na których mi zależy, ale i za tych, którzy emocjonalnie są mi obojętni, a o tę modlitwę prosili? No i jeszcze jedno -czy umiem prosić, żeby i za mnie się modlić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz