czwartek, 11 grudnia 2014

Sukcesy i porażki

Ostatnie dni były bardzo... zaskakujące :) We wtorek, na uczelni, poszłam do kwestury odebrać decyzje dot. stypendium. Byłam święcie przekonana, że dostałam tylko stypendium dla niepełnosprawnych. Pani Maria, która się zajmuje sprawami finansowymi na PWT wręcza mi kartki do podpisu:
- stypendium dla niepełnosprawnych... w tym roku niewiele... (cyk - podpisik)
- stypendium naukowe... nie przyznano... (cyk - podpisik)
- stypendium projakościowe... przyznano... (cyk.. WRÓĆ? Przyznano???) yyy.... ja w szoku, jak zobaczyłam kwotę, to całe szczęście, że siedziałam na krześle... W dodatku wypłacono mi za trzy miesiące...

Wczoraj pojechałam do PCPR odebrać orzeczenie o niepełnosprawności - musiałam wyrobić nowe, ze względu na zmianę przepisów o kartach parkingowych... Idę do tych miłych (naprawdę) pań w pokoju nr 8, podaję dowód, a pani od razu mówi do koleżanki, żeby przygotowała wniosek na kartę parkingową (no to ja sobie myślę - uff, jest umiarkowany)... Dopiero w samochodzie patrzę w to orzeczenie, a tam napisane, że na stałe! Nie będę musiała co dwa lata chodzić na komisję, żeby potwierdzać, że mam problemy z chodzeniem... W sumie nie wiem, czy to można nazwać sukcesem, bo przecież wolałabym być zdrowa, biegać, skakać i tańczyć, ale... :)

Porażki - jak dla mnie poważniejsze. ZNOWU mi adwent ucieka... tylko dwa razy byłam na roratach, nie mogę sobie uporządkować modlitwy, jakoś nie umiem się zorganizować... Planowałam jakieś "ćwiczenia duchowe", lectio divina albo lekturę jakiejś księgi biblijnej (mmm, Izajasz...), i jak zwykle w adwent nie mogę się wyrobić...

Dla jaśka:
1) nigdy nie spotkałam się z informacją, że Matka Teresa była poddana egzorcyzmom, możesz podać źródła? I na pewno nigdy nie mówiła, że "ludzie muszą cierpieć, bo to ich zbliża do Boga" - gdyby tak sądziła, to nie zbierałaby trędowatych z ulicy, żeby im pomagać i ulżyć w cierpieniach, nie? Tylko zostawiałaby ich dalej cierpiących.
2) O ile się nie mylę, to księża podlegają takiemu samemu prawu świeckiemu, jak wszyscy obywatele? Więc jeśli popełniają przestępstwo, to są przez władzę świecką sądzeni... Znam przykłady, że toczy się postępowanie śledcze, np. w sprawie księdza podejrzanego o kradzież i sprzedaż zabytkowych rzeźb... (to się wydarzyło w mojej diecezji).
3) odnośnie chrztu dzieci - właśnie w tym rzecz, że dla Ciebie wiara NIE jest ważna w życiu, więc nie widzisz sensu jej przekazywania. Wierzący rodzice myślą inaczej, i dlatego chrzczą swoje dzieci. Gdybym miała kiedyś dzieci, chciałabym dać im wszystko, co sama uważam za najlepsze, w tym wiarę - i to od samego początku. To mi gwarantuje konstytucja - wychowanie dzieci zgodnie z sumieniem. A jeśli w przyszłości moje dziecko by stwierdziło, że mu to niepotrzebne - to cóż, droga wolna, możesz "olać" wiarę.
4) Dlaczego w sprawie apostazji masz się stosować do kościelnego prawa? Bo chcesz dokonać aktu przewidzianego kościelnym prawem... (Jak chcę np. jechać z uczniami do kina, to się muszę zastosować do szkolnego prawa, bo ono reguluje takie przypadki). Przecież NIE MUSISZ tego robić... Kościelne prawo nie zmusza Cię do dokonania apostazji. Bez tego też możesz porzucić wiarę. Zapis czy skreślenie z księgi do niczego nie zmusza.
5) I odnośnie Twojej córki - pomyślałam to samo, co osoba, która skomentowała Twoją wypowiedź, więc nie będę się powtarzać. Poza tym, nie znam ani Twojej córki, ani jej mamy, ani kościoła, do którego zwykle chodzą, więc w ogóle nie mam co komentować.

sobota, 6 grudnia 2014

Rozważań nad wiarą ciąg dalszy

Często brak porozumienia w rozmowie wynika z faktu, że rozmówcy inaczej definiują pewne pojęcia... Tak się złożyło w przypadku terminu "dar wiary". Tak naprawdę to nie mam ochoty rozpisywać się nad pojęciem "wiara", bo można tu napisać cały traktat z teologii fundamentalnej: def. z Vaticanum I i II, ujęcie personalistyczne, itd., itp.

Nie umiem powiedzieć, ilu Czechów wierzy, a ilu nie i dlaczego tak jest. Po pierwsze dlatego, że nie znam żadnego Czecha :), więc tym bardziej nie mogę się wypowiadać na temat ich motywacji wiary czy niewiary. Nie lubię generalizowania, więc się zwykle nie wypowiadam ogólnie, bez opierania się na faktach. Poczucie, że modlitwa coś daje, to już skutek wiary, a nie sam dar. Zresztą, nie każdy wierzący "tak ma". Wielu świętych mówi o tzw. "nocy ciemnej" (la noche oscura - św. Jan od Krzyża), kiedy właśnie ma się poczucie, że modlitwa jest pusta, że nic nie daje, że tracę czas... Matka Teresa z Kalkuty pisała o tym w swoich listach, miała takie poczucie przez 50 lat życia! Rzecz w tym, że wiara to coś więcej niż uczucia...

Co to znaczy "napiętnować czarne owce"? Ja też wiem, że wśród księży i nie tylko zresztą, są "czarne owce". Jeżeli ktoś popełnia przestępstwo, to powinien ponieść karę, i tyle. Ale co, jeżeli jakiś ksiądz nie jest ideałem, to jak go "napiętnować"? Wytykać palcami, ogłaszać z ambony, że "ten a ten ksiądz jest zły, niedobry i w ogóle"? Obsmarować go w gazecie? Sorry, ale na takie rzeczy się nie zgadzam.

Jeśli chodzi o książki, to polecam cokolwiek Szymona Hołowni - ja uwielbiam jego sposób pisania, niczego nikomu nie narzuca, a w bardzo fajny sposób pisze o wierze, Kościele, księżach - pisze prawdę, ale z dystansem i dużą wiedzą.

Myślę że po kilku razach ze mną widzisz że nie uwierzę, nie ? Wiesz co, trochę mi się przykro zrobiło... Bo to zabrzmiało tak, jakbyś mi chciał powiedzieć, że w ogóle nie ma sensu rozmawiać, że choćbym nie wiem jak się starała, to i tak masz w d*** moje słowa... Jakbyś chciał mnie obrazić... Jakbyś chciał powiedzieć: "Ty będziesz stawać na głowie, żeby mnie nawrócić, a ja i tak mam to gdzieś". To po co w ogóle rozmawiać? Ja wcale nie chcę cię nawracać, to czy uwierzysz, czy nie, to w sumie jest twoja osobista sprawa, a nie moja. Ja ci tylko wyjaśniam moje poglądy, nie musisz się z nimi zgadzać...

Ostatnie kwestie: chrzest dzieci i apostazja. 
1) Chrzest dzieci - Kościół chrzci dzieci na prośbę rodziców. Jeżeli dla rodziców wiara jest czymś istotnym w życiu, to chcą to dać swemu dziecku, bo uważają, że to jest dobre. I nie czekają, aż dziecko samo zdecyduje. Ja to widzę tak samo, jak np. ze szczepieniami ochronnymi - rodzice każą zaszczepić swoje dzieci na jakieś choroby, bo uważają, że to jest ważne - i też nie czekają, aż dziecko dorośnie i zdecyduje, czy chce być zaszczepione, czy nie. Albo dlaczego rodzice uczą swoje dzieci np. dobrego wychowania? A może nalezy poczekać, niech samo zdecyduje, czy chce być kulturalne, czy nie. Albo czy pytają dziecko, czy chce chodzić do przedszkola? Jeść zdrową żywność? I takich przykładów można wymieniać wiele. Po prostu - rodzice chcą dać dziecku wszystko to, co najlepsze. Jeżeli do tych "rzeczy" zalicza się także wiara, to chcą ją dać swojemu dziecku. A jeśli chodzi o Pierwszą Komunię - nie trzeba rozumieć, czym jest wiara, żeby nią żyć... Założę się, że wielu głęboko wierzących ludzi, zwłaszcza ludzi prostych, niewykształconych, nie umiałoby wyjaśnić, czym jest wiara, ale wiedzą, że jest ważna w ich życiu. Nie trzeba mieć studiów teologicznych, żeby się modlić, przyjmować sakramenty... A tak naprawdę to dzieci mają większą wrażliwość na sprawy duchowe, niż dorośli. Nie przypadkiem Jezus powiedział: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie".
2) Apostazja - "Dlaczego sam nie mogę wyrzec się wiary?" Oczywiście, że możesz, co za problem? Trwa to sekundę - stwierdzasz, że nie chcesz wierzyć, że masz to gdzieś i tyle. I wcale nie potrzeba do tego świadków, skreśleń z listy (jak sam twierdzisz, dla ciebie taki akt to tylko skreślenie z listy). Mówisz, że nie wierzysz - i tyle. Zapis w księdze chrztów do niczego cię nie zmusza. Jeśli jednak chcesz dokonać formalnego wystąpienia z Kościoła, to musisz się dostosować do kościelnego prawa. Skreślenie z księgi jest aktem urzędowym (zgodnie z prawem kościelnym) i jako takie wymaga zachowania pewnych formalności. Przecież podobnie jest w prawie państwowym - jak np. chcę zawrzeć małżeństwo w urzędzie, to muszą się pod tym aktem podpisać świadkowie. I choćbyś nie wiem jak się kłócił w USC, tłumacząc, że dla ciebie to tylko wpis do księgi, to urzędnik i tak będzie chciał świadków. Bo takie jest prawo. Podobnie jest z prawem kanonicznym - jeżeli chcesz dokonać jakiegoś aktu, który temu prawu podlega, to musisz się dostosować do zasad. Lepiej to wyjaśnione tutaj - artykuł na Deonie
Pozdrawiam