Trochę mi dziwnie tak odpowiadać w postach, ale cóż... O wiele bardziej wolałabym osobistą rozmowę :)
Spróbuję się odnieść do tych spraw, które poruszył Jasiek...
1) Napisałeś: w sumie mogę powiedzieć że nie dziwię się komentarzom wyśmiewającym
wiarę. Bo jeśli ktoś nie wierzy to trudno jest w pewnych momentach nie
wyśmiać wiary. Z tym się nie mogę zgodzić. Dlaczego trudno nie wyśmiać wiary?? Czy ludzie (obojętnie, wierzący czy nie) nie mogą uszanować innych przekonań? Politycznych, religijnych, światopoglądowych? Wybacz, ale nie zgadzam się z żadnym wyśmiewaniem. Tylko nie myl wyśmiewania z przyjacielskim żartem (bo tak zrozumiałam Twój przykład z kolegą).
2) "wiara może być darem, którego ja nie mam" - znowu się nie zgadzam. Każdy ma ten dar, tylko nie każdy go przyjmuje. Dzisiaj, wracając z Mszy św. i spotkania z kandydatami do bierzmowania nad tym myślałam, i przyszedł mi do głowy taki przykład: dar wiary to jest jak nasionka jakiejś rośliny. Mogę je wyrzucić, zapomnieć o nich, zapodziać gdzieś czy nawet nie zauważyć, że je mam. Ale mogę też zasadzić je, podlewać itp., aż zakwitną :) Wiara nie jest "gotowcem", trzeba o nią dbać, rozwijać, umacniać. Można też zaniedbać i stracić - dlatego, że człowiek zawsze ma wolny wybór.
3) Tak jak - umówmy się - lepsi czują się w większości wierzący od niewierzących.- znowu się nie zgadzam. Nie uważam się za lepszą od innych, wierzących, niewierzących, wierzących inaczej. Każdy człowiek jest inny, ale każdy ma tę samą godność i prawa. Chrystus umarł za wszystkich, a nie tylko za wierzących. Nie zgadzam się więc z Twoim poglądem. U mnie w pracy na 30 nauczycieli jest jedna osoba otwarcie deklarująca się jako niewierząca. Pozostałe 29 osób (w tym ja i ksiądz) nie uważamy się ani za lepszych, ani gorszych - przynajmniej nigdy tego nie zauważyłam.
4)Poszedłem do spowiedzi a tam siedzi ksiądz. Widzę przez kratkę że
ksiądz, nikt więcej. Potem się dopytałem że ksiądz to tak jakby Bóg
słucha i mnie rozgrzeszał. Ale ale ... to dlaczego za te same grzech
następnym razem dostałem inną pokutę? Dlaczego ksiądz się dopytuje jak
dokładnie nagrzeszyłem? Nie wie? Przecież jest wysłannikiem boga, a ten z
kolei wie wszystko.... Szkoda, że nikt Ci, jako dziecku, lepiej tego nie wyjaśnił... Bo teraz, jako osoba dorosła, masz takie dziecięce wyobrażenie sakramentu. A sakrament (każdy), to "widzialny znak niewidzialnej łaski". No sorry, w konfesjonale rzeczywiście widać tylko księdza - Bóg jest przecież niewidzialny. Teologicznie mówiąc, kapłan w sakramentach działa "in Persona Christi" - w osobie Chrystusa, jest pośrednikiem łaski. Dlaczego wypytuje? Żeby skuteczniej pomóc, wyjaśnić, poradzić jak na przyszłość postąpić, aby nie popełnić grzechu. Jak idziesz do lekarza, to też nie wystarczy, że powiesz "boli". Lekarz będzie wypytywał, żeby jak najlepiej pomóc. Dlaczego za ten sam grzech jest inna pokuta? Bo pokuta to nie mandat, nie ma taryfikatora. Jest formą wyrażenia skruchy, wdzięczności, podziękowania. Jak chcesz przeprosić ukochaną osobę, to też raz np. dasz kwiaty, innym razem przytulisz, pocałujesz. No, chyba że ustalisz taryfikator: mała kłótnia - przytulenie, większa kłótnia - kwiaty, burzliwa kłótnia - kolacja w restauracji...
5)A czy uczniowie nie pytają Ciebie dlaczego przedstawiciele kościoła,
którzy powinni być wzorem do naśladowania - dlaczego oni nie wszyscy
stosują te zasady? Nie masz pytań w tylu - ale dlaczego ja szary
człowiek mam stosować kościelne zasady skoro sami przedstawiciele
kościoła tych zasad nie stosują?
Po pierwsze - przedstawicielem Kościoła jest każdy ochrzczony - jak moi uczniowie zadają takie lub podobne pytania, to najpierw ich pytam, jaka jest ich postawa jako członków Kościoła. Po drugie - w sumie sam odpowiedziałeś na pytanie: okazuje się że księża to tacy sami ludzie jak nie-księża, z takimi samymi przywarami i ... grzechami. No dokładnie - ksiądz, zakonnica - to nie jest inny gatunek ludzi... To są tacy sami jak wszyscy, mają tę samą cechę, o której pisałam na początku - WOLNOŚĆ. Jeśli źle z niej korzystają - konsekwencje poniosą takie same, jak wszyscy, a może nawet większe - "komu wiele dano, od tego wiele wymagać będą". Jeśli powodują zgorszenie - to Pan Bóg ich z tego rozliczy. Po trzecie - zwykle na przykład jakiegoś księdza, który publicznie grzeszy, znajduję przykład kilku innych, którzy swoje powołanie realizują w fantastyczny sposób i przyciągają wielu do Chrystusa i Kościoła. I na koniec zawsze nasuwa mi się w tej sytuacji fragment z Ewangelii: 2
"Na
katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze.
3
Czyńcie więc i
zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie.
Mówią bowiem, ale sami nie czynią.
(Mt 23,2-3). Zachowujcie, czego nauczają, ale ich czynów nie naśladujcie. Przecież wierzę w Boga, a nie w tego czy innego księdza...
6) Jeszcze taka jedna prośba - pisz, proszę, słowa "Bóg" i "Kościół" wielką literą... Nie ze względów religijnych, ale z zasad gramatycznych j. polskiego. "Bóg" wielką literą to Bóg, w którego wierzą chrześcijanie... Kiedy piszemy "bóg" małą literą, to trzeba dodać imię, np. grecki bóg Zeus. W chrześcijaństwie słowo "Bóg" jest jednocześnie imieniem. "Kościół" natomiast, pisany wielką literą, to wspólnota wierzących, ewentualnie nazwa instytucji. "kościół"- to budynek. Jak można być "przedstawicielem" budynku?
ojej, widzę - dzieje się ;-)
OdpowiedzUsuńbardzo mądre wyjaśnienia - brawo Koleżanko!
brawo...
1. No dobrze , w takim razie inaczej widzimy wyśmiewanie, albo mamy różne doświadczenia. Mnie chodziło o pozytywne wyśmianie, inne jest dla mnie niedopuszczalne. Tak jak i śmianie się z wiary , czy właśnie z poglądów politycznych. Uważam że dla każdego kto w coś nie wierzy jest moment że może się już tylko uśmiechnąć. Lub zaśmiać. Gdzieś zobaczyłem w necie obrazek Adama i Ewy - i podpis , że jeśli są pierwszymi ludźmi na ziemi - to dlaczego mają pępki ? :-) . Dla mnie to było śmieszne , tak jaki i czasami wiara.... choć może wiesz co - może nie tyle wiara co ci którzy ją głoszą. Bo myślę , że to z tego się wszystko bierze - z braku rozmowy i z tego że ludzie z którymi się stykałem nie umieją nic o swojej wierze powiedzieć. Wyjątkiem możliwe że będziesz Ty :-) . I generalnie świadkowie Jehowy , z którymi zawsze chętnie porozmawiam.
OdpowiedzUsuń2. Tu ja się nie mogę zgodzić. Weź na przykład cały Czechów. Znaczna część niewierząca. Bo nikt im nie powiedział że trzeba czy nawet można wierzyć. Więc albo nie mają daru , albo nie mają wiedzy że wierzyć można. I może nie mają potrzeby?
3. Rewelacja, naprawdę :-) . Uważam więc, że środowisko w którym jesteś jest bardzo otwarte na wszystko i tolerancyjne. Niestety ja obracam się w innym. Wiesz że w przedszkolu mojej córki miała być religia prowadzona przez siostrę albo księdza? Ja od razu przypomniałem sobie swoje wspomnienia po siostrze "od religii" i zapytałem co ma robić w tym czasie moje dziecko , bo na religię uważam że jest za małe. Żebyś widziała wzrok rodziców na sali.... Już nie mówiąc o tym że pani dyr nie miała pojęcia jakie siostra ma przygotowanie do rozmów z dziećmi. W pierwszym momencie byłem jedynym który zaprotestował . Na koniec spotkania została jedna osoba która chciała religii dla starszaków. Uważam, że ludzie uważają religię za obowiązek i nikt nie chce się wychylać, nawet jeśli myśli inaczej. I może moje dziecko w tej chwili wierzy i z radością chodzi na religię do "pana od religii", którego nawet poznałem, bo nie miało religii z siostrami, jak ja za szczeniaka.
OdpowiedzUsuń4. Masz rację moja droga. Nikt nigdy wcześnie nie wyjaśnił mi tego tak jak Ty teraz. Dziękuję uprzejmie, utwierdzam się w tym że salka katechetyczna to czynnik dodatkowy który spowodował że jestem niewierzący. Tam - zero tłumaczenia taki podstawowych rzeczy...
5. No tak. Ja wiem że są księża na których jak się patrzy to aż serce rośnie. Wiem. Boli mnie niezwykle że ci "dobrzy" powiedzmy, nie piętnują zachowania tych "złych" . Nie wykluczają ich. Że księża są takim samym środowiskiem jak lekarze, którzy wpadki "swoich" starają się tuszować, a dopiero jak nie ma innej opcji to przyznają się do błędu. Banalne by było jakbym powiedział - czytałem w prasie. Jednak nie tylko , niestety. Mogę Ci o tym napisać, ale na pewno nie na forum publicznym ;-)
OdpowiedzUsuń6. Dobrze, jeśli jednak się zdarzy to niecelowo ;-)
Tak jak napisała Afro - brawo. Domyślam się, że nie dojdziemy do wielu wspólnych wniosków, jednak rozmowa z Tobą na takim poziomie to dla mnie zdecydowanie nowe doświadczenie. Mimo że nie raz próbowałem, z różnymi ludźmi. I można by sądzić że moje miasto jest otwarte i tolerancyjne. A jednak wierzącego partnera do rozmowy w nim nie znalazłem. I przypuszczam że w jednym mieście nie mieszkamy, to by było za piękne :-) . Powiedz , chcesz kontynuować na blogu ? Czy masz inne propozycje? Tylko nie spotkanie bo jestem za bardzo nieśmiały :-P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam - jasiek