Moje kochane dzieci są na Lednicy, a mnie z nimi nie ma.... Tak mi z tym źle... To chyba jedyna sytuacja, w której wkurza mnie moja niesprawność... Chciałabym z nimi pojechać, ale przeraża mnie droga z parkingu na pola... Przecież nie mogę być dla nich ciężarem! Przykro mi tym bardziej, że przez moją decyzję wielu nie pojechało... W tym roku nie mieliśmy żadnej zaprzyjaźnionej parafii, która zabrałaby moją grupę. Prawie na ostatnią chwilę "doczepili się" do kaliskiej grupy, ale na to zdecydowały się trzy osoby. Jedyne, co mogłam dla nich zrobić, to zawieźć ich do Kalisza... a w nocy po nich pojadę...
Czemu nie mogę tam być z nimi.... :(
halo, Koleżanko! Budzimy się po wakacjach! Proszę uzupełnić bloga! ;-)
OdpowiedzUsuńBrak weny :) Ale chyba się w końcu ogarnę :)
Usuń