15 Zamilkli. Już więcej nie mówią:Fragment mowy Elihu. Młody mędrzec odczuwa przymus mówienia. Staje w obronie Boga.
[widocznie] słów zabrakło.
16 Czekałem. Nie odpowiadają.
Stoją. Nie wiedzą, co odrzec.
17 Niech ja z kolei coś powiem,
niech ja wyjawię swą wiedzę!
18 Gdyż słów jestem pełen,
od wnętrza duch mnie przymusza.
19 Me serce jak wino zamknięte,
rwie się jak nowe bukłaki.
20 Muszę powiedzieć dla ulgi.
Otworzę swe usta. Przemówię. [Hi 32, 15-20]
Bardzo często zdarza mi się odczuwać coś podobnego. Kiedy ktoś pyta o jakąś kwestię związaną z wiarą, porusza kontrowersyjny temat czy też wyraża jakąś błędną opinię, czuję się zobowiązana zabrać głos. Czy zawsze słusznie? Przecież często ktoś w ten sposób prowokuje, aby obrażać czy ośmieszać chrześcijan i prawdy wiary.
Czasem też moje słowa są próbą "tłumaczenia" czy "usprawiedliwiania" Boga. Tak jak wspomniany Elihu. Najczęściej dzieje się to wtedy, gdy ktoś pyta o cierpienie, śmierć, klęski żywiołowe czy kontrowersyjne fragmenty Biblii.
Czy jednak Bóg potrzebuje mojej obrony? Elihu próbował bronić postępowania Boga, ale Bóg go za to nie pochwalił. Pochwalił za to Hioba, który obwiniał Boga o swoje cierpienia, domagając się sprawiedliwości. Hiob był szczery wobec Boga, skoro czegoś nie rozumiał, to po prostu domagał się odpowiedzi.
Bóg nie potrzebuje mojej obrony. Czasem lepiej milczeć, aby - jak mówi Ewangelia - nie rzucać pereł przed świnie (por. Mt 7,6). Aby nie narażać wiary, Słowa Bożego na ośmieszenie czy obrazę.